piątek, 3 lutego 2012

same same but different...

to kolejne motto w indiach ;) niby jestem w tym samym miejscu ciagle, trzecia proba dotarcia do swiatyni-udana ;) a jednak kazdy dzien nawet w tym samym miejscu daje cos nowego, innego... dzis mialam wycieczke na motobike ;) suuuuper!! nowe doswiadczenie, nowa energia i niewazne ze wrocilam cala w smarze bo to w koncu indyjski motobike ;)) bylam dzis u tego samego Baby po drodze do swiatyni, bardzo ciekawie mowil o istnieniu swiata, nas, zycia na ziemi... wypilam masala chai i w koncu zdobylam Monkey Temple ;))) piekne miejsca i moim zdaniem obowiazkowe przy okazji wizyty w Hampi... cudowne miejsce do praktyki jogi o zachodzie slonca, do medytacji...
tutaj zycie jest zupelnie inne niz w miescie, czas inaczej plynie... teraz dopiero czuje ze to podroz a nie wizyta, nawet moje wlosy maja wolne i czekaja na okazje zrobienia dread lockow...moze ;))
jutro w planie kolena wyprawa na motobiku z planem duzej ilosci zdjec ;))) ehhhh bedzie pieknie....
pies ktory jest na ponizszym zdjeciu to niezwykle stworzenie... kiesy wchodzilysmy schodami do Swiatyni, psina ta stala na murku i chyba sie przestraszyla bo tak po prostu nagle skoczyla w dol, wyskokosc ok 1.5 pietra na glazy i skaly... pierwsza reakcja byla ze to malpa, po tym jak uslyszalysmy niezly huk bylysmy pewne ze ten pies skoczyl i sie zabil, a psina wstala jak gdyby nigdy nic i po kilku minutach towarzysyszla nam w specerze po szczycie, chodzila blisko mnie i w koncu polozyla sie obok jak usiadlam... wszedzie towarzyszy mi jakis samotny pies, na ognisku w Mamallampuram na plazy tez jakas sunia po obejsciu calego ogniska polozyla sie opierajac o moje plecy, w spacerach po swiatyniach towarzyszyl mi zawsze jakis pies, tutaj jak siedzialam nad rzeka tez jakis pies polozyl sie kolo mnie... hmmm...



 




























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz