poniedziałek, 30 stycznia 2012

bye bye Mahaballipuram...

no i przyszedl ten czas by stad wyjechac, plecak spakowany, oststnie pozegnania  z ludzmi z miasteczka i go to Hampi... szkoda mi bardzo stad sie ruszac, bardzo sie tu dobrze czuje, sa tu niesamowici ludzie, Mamallampuram ma niesamowity klimat.... wczoraj gdy jogowalam wieczorem na plazy ne przeszkadzalo mi juz tu nawet to, ze mialam dosc spoao widownie w pewnym momencie... po prostu robilam swoje... i choc plaza w Mamallampuram jest strasznie brudna i zatloczona, szczegolnie w niedziele uwielbiam tam siedziec i dumac ;)) a dzis nawet lezka zalu poleciala.... 

sobota, 28 stycznia 2012

cierpliwosc....

cierpliwosc... tego Indie ucza najbardziej... wczoraj wracalam rano z miasta, spieszylam sie na zajecia, bo bylo juz pozo, ale juz samo powiedzenie tu "spieszylam sie" jest nie na miejscu ;) spytalam kierowce sharecar czy jedzie w moim kierunku, tak jedzie ok wsiadlam... a kierowca ... hmm zjechal na bok, poszedl sobie na luzie na czaj, poczytal gazete i po ok pol godzinie ruszylismy.... dzis mialam poczekac na chlopaczka z hotelu zeby dowiedziec sie czy sa wolne pokoje, mial byc za pol godziny, ale w indiach jest inny wymiar zcasowy czekalam godzine ;))) to tylko dwa przyklady z codziennosci ;)) szczerze... uwielbiam to tutaj!!!! kocham indie miedzy innymi za ten luz, beztroske, cierpliwosc ktora towarzyszy mi tu na kazdym kroku ;))
... moj kurs dzis sie skonczyl, przenioslam sie do miasta na jedna noc chyba... bo planuje jechac jutro do Hampi, choc moze to byc trudne, bo za pozno okreslilam swoje plany i nie ma biletow na pociag... hehe poczekam cierpliwie... ;)) smutno mi bedzie opuszczac Mamallampuram, bo jestem tu trzy tygodnie i jest tak niesamowicie fajnie byc tak dlugo w jednym miejscu... znam miejscowych ludzi, oni mnie znaja, juz nie zaciagaja do sklepow tylko rozmawiaja normalnie ze mna, ach smutno bedzie opuszczac tak mile miejsce, ale z drugiej strony majac jeszcze 10 dni szkoda mi byc tylko tu, a o Hampi tyle niesamowitych rzeczy sie tu nasluchalam, ze czuje ogromna chec by zobaczyc to miejsce, potem Bombaj i Polska, brrrr zimno bedzie :(
chialabym by w naszym kraju ludzie mieli taka mentalnosc jak Hindusi...
a to kilka moich fotek z kursu, nic specjalnego, ale...













sobota, 21 stycznia 2012

kolejny dzien....

mija kolejny dzien w Indiach, a raczej w jednym miasteczku, pod miasteczkiem... codziennie jezdze po zajeciach do Mahabalipuram, bardzo fajnie sie tam czuje, duzo lepiej niz w naszym resorcie, jednak przeprowadzka do miasta okazala sie niemozliwa... tak jak sie spodziewalam, kto mi odda zaplacone pieniadze... w Indiach ;)) chociaz... przedwczoraj w sklepie chcialam wymienic stroj na inny rozmiar i nie bylo, zaproponowalam ze zamienie na cos innego, a uslyszalam, ze ejsli mi sie cos podoba to ok, ale jesli chce to moze zwrocic mi kase za stroj bez problemu, to naprawde rzadkie zjawisko tutaj :)
wczoraj mialam niesamowicie mily, prezentowy dzien... po poludniu jak juz mialam isc na chanting ktos zapukal do mojego pokoju, otworzylam i okazalo sie ze przyszly do mnie dwie mlode kobietki, dziewczyny, ktore tu pracuja. cos probowaly ze mna gadac w ich jezyku, skonczylo sie na paru slowach po angielsku, pomalowaniu paznokci moim lakierem, bo uznaly ze jest niesamowicie piekny, zrobieniu zdjec i dostalam na koniec prezent, pierscionek i kolczyki.... dalam jej w zamian nasza polska folkowo chuste, ktora mialam tutaj na jakis okazyjny prezent....no i sie przydal ;) mam jak to ona sama okreslila teraz juz nowa Friend forever ;)
wieczorem natomiast postanowilam spedzic czas zupelnie sama w miescie pijac sok ze swiezej papaji i pomaranczy i czytajac ksiazke, no i tak wlasnie zrobilam, po kawie ze znajomymi z grupy jogowej poszlam sobie do swojego ulubionego miejsca 'pizzeria la mamma' pewnej francuski, siadlam tam i chlonelam Sidharte...kiedy skonczylam sok 'kelner' przyniosl mi dosc spora miske salatki owocowej i powiedzial ze to specjalnie dla mnie, zebym sobie spokojnie siedziala ile czasu chce i ze bardzo sie ciesza ze jestem znowu u nich ;) czyz to nie wspaniale!!! pomimo tylu turystow, ktorzy sa tam codziennie otrzymalam tak mily gest tylko za to ze przyszlam.... no i Sodharte przeczytalam u nich do konca ;))) piekny to byl dzien ;)
ponizej fotki z Mahaballipuram/Mammallampuram