piątek, 6 stycznia 2012

nadal Maduraj i dobrze mi z tym ;)

jestem wciaz w Maduraju, to miasto wciagnelo mnie ;) Swiatynia Meenakshi robi naprawd e orgomnie mile wrazenie, bylam w niej juz kilka razy i pewnie jeszcze tam wejde jutro przed wyjazdem...
Wczoraj pojechalam do Rameswaram, sama podroz mini autobusem, a raczej wyjazd z Maduraju, byl nieasmowitym przezyciem, postoje co 2-3 minuty na kilka minut, znikanie keirowcy lub zatrzymanie sie na czaj, bo akurat mu sie chce, jest tutaj jak najbardziej mile widziane, europejczycy powinni brac przyklad i lekcje spokoju od hindusow ;)
Rameswaram...niesamowicie piekna, kolorowa i przyjazna wioseczka... po swiatyni oprowadzil mnie bramin opowiadajac wiele, niestety nie wszystko zrozumialam... bylo to calkowicie dla zarobku, ale poszlam w to swiadomi, bo chcilam by ktos stad mi cos opowiedzial o tym miejscu, wprowadzil mnie w miejsca tylko dla Hindusow...sama bym tam nie mogla wejsc, wiec sa mile tego plusy ;) Natomisat uczucie swietosci tego miejsca... hmmm spodziewalam sie chyba za wiele... ale byl to naprawde milo, bardzo milo spedzony dzien...a powrot stamtad!!!! to bylo cos!!! wracalam pociagiem, gdzie bardzoe sie zdziwilam na stacji, ze moglam kupic bilet na pociag ktory odjezdzal za pol godziny ;) nie mialam miejscowki, wiec szukalam miejsca i w pewnym omencie zatrzymal mnie hindu i powiedzial ze tu czeka miejsce dla mnhie ;) Milo ;)) jechalam z bardzo fajna rodzinka odbywajaca pielgrzymke po swiatyniach, gadalam sobie z nimi o wegetarianizmie, jodze, rodzinie, zyciu... cudowni ludzie ;) i wreszcie punkt kulminacyjny jazdy pociagiem z lub do Rameswaram, most.... to jest przezycie jadac ok 10-15 minut na morzu, o moscie szerokosci jedynie torow.... wygladalam przez drzwi i  WOW  tylko kilkadziesiat metrow pode mna bylo morze z jednej i drugiej strony pociagu, naprawde robi wrazenie!!!
Kupilam sobie sari :) dziewczyny w sklepie mnie ubraly i poszlam na ulice, to yl dopiero szok dla hindusow, biala kobieta, blond wlosy i sari, wielu z nich pytalo mnie jak sie czuje i raczej odebralam, ze sporawie im to raosc ze ich stroj sie podoba i chce go zalozyc na siebie,a czuje sie w nim fajnie tylko troche szytywne jeszcze jest i sie nie uklada ;)
Dzis bylam w muzeum Gandhiego, poczytalam troche o historii Indii i pojawieniu sie w niej tak waznej postaci jaka byl Mahatma Gandhi, ale milym zaskoczeniem bylo spotkanie pod muzeum staregohindusa, ktowy wygladal niemalze jak kopia Gandhiego i rowniez tak sie nazywal :))
niestety fotek nie uda mi sie wrzucic, jakosc internetu pozostawia wilele do zyczenia, moze gzies indziej, choc znalezienie kafejki nie jest latwe, a co dopiero dobrego sprzetu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz