piątek, 28 stycznia 2011

Rishikesh. zbliza sie do konca...

ostatnie chwile w Rishikeshu, a wlasciwie na jego obrzezach... dzis bylam w miescie, we wlasciwym Rishikeshu, w centrum, niezle przezycie, halas niesamowity, ale kolejny dzien mi pokazal, ze Hindusi sa naprawde bardzo serdecznymi i cieplymi ludzmi. Dzis rowniez byl dzien przelamania i wypilam sok z trzciny robiony na ulicy- Niesamowity: trzcina, imbir i mieta, CUDO!!!! sprobowalam lokalnych smakolykow ze stoisk na ulicy, ach cudowny to byl dzien i jak na razie czuje sie ok, moze i tak zostanie ;) zostalo mi tutaj poltora dnia, bo w niedziele po poludniu zmykam autobusem na dworzec do Haridwar, bedzie to kolejne niesamowite przezycie, widzialam dzis autobus na trasie wypchany ludzmi po ostatnia szczeline :) skoro do rikszy zabral 7 osob i dwoje dzieci, to co dopiero do autobusu... a w rikszy jechalo dzis dziecko okolo miesieczne, malutki slodziak... nie martwia sie tu jakimis przeciagami, wiatrem, tym aby nie sadzac na pupie tak malych dzieci... totalny luz i zupelnie inne spojrzenie na wszystko :) fajna to byla wycieczka!!
jednak najbardziej niesamowite dla mnie jest to ze kazdy na ulicy chodzi jak chce, jezdzi jak chce, krowy, osly, malpy i panuje tu taka harmonia, taki lad i sklad!!! nikt na nikogo nie krzyczy, nikt nikogo nie potraca, nie widzialam jeszcze ani jednego wypadku, poza autobusem przewroconym, ale to inna bajka... zaczynam rozumiec dlaczego joga pochodzi z Indii :) a jesli chodzi o joge, to czuje sie bardzo na zajeciach, ze to kraina jogi, jest taka naturalna tutaj... wczoraj popoludniowe zajecia byly niesamowite, przezylam najcudowniejsza joge w zyciu, supiona na oddechu i relaksie, rozluznianie miesni oddechem, pelnym relaksem, ehhh cudownie, tak jak lubie ;) az szkoda wyjezdzac stad ze wzgledu na czwartkowa joge w asramie Anand Prakash ;)
a teraz troszke fotek :)























































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz